Osoby, z chorobami tarczycy, są bardziej narażone na zarażenie COVID-19

Autor: Endokrynolog  lek. Szymon Suwała

KORONAWIRUS A CHOROBY TARCZYCY – CZY CHORZY SĄ BARDZIEJ PODATNI NA ZAKAŻENIE?

W aktualnej sytuacji epidemiologicznej w Polsce i na świecie nie sposób uciec od tematu koronawirusa i powodowanego przez niego choroby COVID-19.
Już kilkukrotnie spotykałem się z wątpliwościami i kierowanymi do mnie pytaniami odnośnie tego czy osoby cierpiące na choroby tarczycy (zwłaszcza te na podłożu autoimmunologicznym) są bardziej podatne na zakażenie a tym samym, czy osoby takie powinny podejmować jakieś szczególne środki ostrożności. Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.

Koronawirus SARS-CoV-2 jest dla nas nowością, jednak intensywna praca naukowców pozwoliła nam już dowiedzieć się co nieco o jego działaniu na układ immunologiczny – w przypadku zakażenia dochodzi do aktywacji limfocytów T CD4+ różnicujących się następnie w komórki limfocytów Th1, doprowadzając do wydzielania cytokin stymulujących tworzenie kolonii granulocytów i makrofagów. Indukowane do działania zostają monocyty CD14+ CD16+ z wysoką ekspresją IL-6 prowadząc do tzw. burzy zapalnej a w konsekwencji do szybkiego rozwoju zapalenia płuc z tendencją do niszczenia i włóknienia tkanki płucnej (za: Zhou et al. Pathogenic T cells and inflmmatory monocytes incite imflammatory storm in severe COVID-19 patients. National Science Review, nwaa041).

W patogenezie choroby Hashimoto (czyli autoimmunologicznego zapalenia tarczycy będącego w Polsce najczęstszą przyczyną rozwoju pierwotnej niedoczynności tarczycy) również dochodzi do aktywacji limfocytów T CD4+ – w tym jednak przypadku limfocyty T CD4+ aktywują limfocyty B które akumulują się w obrębie tarczycy i formują trzeciorzędową tkankę limfatyczną, indukując produkcję przeciwciał przeciwtarczycowych (anty-TPO i anty-TG) i prowadząc do rozpoczęcia niszczenia miąższu gruczołu tarczowego na podłożu postępujących procesów apoptozy i włóknienia. Podobną sytuację mamy w przypadku innego autoimmunologicznego zapalenia tarczycy czyli choroby Gravesa-Basedowa – tutaj jednak aktywowane limfocyty B prowadzą do syntezy przeciwciał stymulujących receptor TSH, powodując trudną do powstrzymania nadczynność tarczycy.
Tym samym – można wysunąć dość śmiały i daleko idący wniosek że w przypadku autoimmunologicznych chorób tarczycy i infekcji SARS-CoV-2 mamy do czynienia z podobnym działaniem układu immunologicznego i podobnymi konsekwencjami w tkankach docelowych (włóknienie płuc w COVID-19, włóknienie miąższu tarczycy m.in. w chorobie Hashimoto). A jednak – wzajemne przecinanie się tych „dróg” w bardzo rozgałęzionych krzyżówkach układu odpornościowego nie daje nam powodu do myślenia że oba te stany muszą się czymś więcej ze sobą wiązać (przez analogię – nic nie musi łączyć kierowców dwóch samochodów jadących o różnych lub nawet tych samych porach tą samą nitką autostrady). Należy dodatkowo pamiętać że w autoimmunologicznych chorobach tarczycy – jak wspomniano wyżej – dochodzi do nieprawidłowej i nadmiernej odpowiedzi immunologicznej skierowanej przeciwko własnym tkankom, jednak badania naukowe pokazują że nie jest ona związana z obniżeniem odporności.

Aktualnie nie ma przesłanek do tego by sądzić że osoby z chorobami tarczycy były bardziej predysponowane do zakażenia wirusem SARS-CoV-2, pod warunkiem że pacjent znajduje się w stanie eutyreozy – gdy funkcja tarczycy jest prawidłowa, a gospodarka hormonalna wyrównana. Niedostatecznie leczone zaburzenia funkcji tarczycy – zwłaszcza jej niedoczynność – mogą bowiem zwiększać ryzyko zahamowania właściwej odpowiedzi immunologicznej na zakażenie, a tym samym zwiększać nań podatność.
Pacjenci z chorobami tarczycy którzy znajdują się w stanie eutyreozy mogą zachować spokój – ryzyko zakażenia SARS-CoV-2 jest u nich prawdopodobnie analogiczne jak w populacji ogólnej. Nie oznacza to oczywiście że jesteśmy w pełni bezpieczni – zachorować może bowiem każdy, a niestety z uwagi na to że SARS-CoV-2 to nowy wirus, nie możemy mówić o tym by ktokolwiek był na niego naturalnie odporny.

Kto znajduje się zatem w grupie ryzyka dla większej podatności na zakażenie? Aktualnie różne towarzystwa naukowe dyskutują na temat poszczególnych grup ryzyka, jednak zbierając je razem możemy powiedzieć że prawdopodobnie będą to osoby starsze (powyżej 65-70. roku życia) oraz osoby cierpiące z powodu poważnych chorób przewlekłych takich jak m.in.: przewlekłe choroby układu oddechowego (astma, POChP), niewydolność serca, nadciśnienie tętnicze, przewlekła choroba nerek, przewlekłe choroby neurologiczne (choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane, padaczka), cukrzyca, osoby z zaburzeniami układu odpornościowego (m.in na skutek prowadzonych terapii chorób onkologicznych) czy osoby palące papierosy. Pewne wątpliwości dotyczą osób z otyłością olbrzymią (z BMI powyżej 40kg/m2) i kobiet ciężarnych – możemy jednak wstępnie założyć że i te osoby może cechować zwiększona podatność na wszelkiego typu infekcje.

Osobną kwestią pozostaje to czy zakażenie SARS-CoV-2 może wiązać się z pogorszeniem funkcji tarczycy.
Nie ma co do tego pewności – jak wspomniałem wcześniej, koronawirus z 2019 r. jest dla nas nowością. Bazować możemy jednak na doświadczeniach z SARS-CoV z 2002 r. (za: Wei L. et al. Pathology of the thyroid in severe acute respiratory syndrome. Human Pathology, doi: 10.1016/j.humpath.2006.06.011) – u pacjentów z rozwiniętym ciężkim ostrym zespołem oddechowym (SARS) dochodziło często do zaburzeń struktury (uszkodzenia, eksfoliacji i nasilonej apoptozy czyli śmierci komórek pęcherzykowych) oraz funkcji gruczołu tarczowego (a nawet całej osi przysadka-podwzgórze-tarczyca, o czym mogły świadczyć stwierdzane w badaniach obniżone stężenia zarówno fT3 i fT4 jak i TSH).

W podsumowaniu – zwracam szczególną uwagę na to że zakażeniu możemy zapobiec. Zadbajmy o higienę rąk – myjmy je dokładnie i często. Unikajmy kontaktów osobistych z osobami starszymi – w obecnych czasach lepiej zadzwonić, a ewentualne sprawunki zostawić pod drzwiami. Unikajmy też dużych skupisk ludzkich (#zostanwdomu), a jeśli to niemożliwe, zachowajmy 1-1,5m odstępu od innych ludzi (choć są badania sugerujące że dopiero odległość 4,5m byłaby bezpieczna – ciężko jednak byłoby to praktycznie zastosować). Krótkie spacery z rodziną nie są niczym złym – ale zachowajmy umiar i jak wyżej, unikajmy dużych skupisk ludzkich. W razie potrzeby wyjścia po zakupy, skróćmy pobyt w sklepie do niezbędnego minimum i w miarę możliwości płaćmy kartą (w razie kontaktu z gotówką warto też ręce dezynfekować – podobnie jak warto rozważyć dezynfekowanie telefonu oraz luźnych elementów garderoby jak okulary, biżuteria, zegarek).
Pewne kontrowersje budzi temat ciągłego noszenia maseczek na twarzy, jak to zrobiono w Chinach czy Czechach. Światowa Organizacja Zdrowia nie zaleca takiego postępowania z uwagi na brak dowodów na skuteczność, jednak autorzy jednego z ostatnich artykułów w Lancet (Leung et al. Mass masking in the COVID-19 epidemic: people need guidance. Lancet, doi: 10.1016/S0140-6736(20)30520-1) słusznie podnoszą że brak dowodów na skuteczność nie jest równoznaczny z istnieniem dowodów na nieskuteczność – a bądź co bądź, w Chinach (oczywiście nie łudźmy się – nie tylko dzięki maseczkom) udało się w pewnym stopniu infekcję wyhamować. Pamiętajmy o osobach przechodzących infekcję bezobjawowo, ale zarażających innych. Osobiście stoję na stanowisku że twarz warto osłaniać (#ktonienositenroznosi).
Jednym zdaniem – zachowajmy ostrożność.

Leave a reply